Polska vs Holandia – mecz niewykorzystanej okazji?


Polska reprezentacja mierzyła się z ekipą ze światowego topu. Znów byliśmy blisko wygranej, ale ta sztuka nie udała nam się po raz kolejny

15 listopada 2025 Polska vs Holandia – mecz niewykorzystanej okazji?
Zbigniew Harazim

Polska rozegrała przedostatni mecz w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 2026, w którym zremisowała 1:1 z Holendrami. Piątkowy wieczór potwierdził zwyżkującą formę kadry Jana Urbana i możemy spoglądać w dalszą przyszłość z perspektywą baraży na Mundial. Jednak po tej rywalizacji można czuć pewien niedosyt.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie tacy straszni jak nam się wydawało

Polska żyła cały tydzień meczem z Holandią. Analizowaliśmy zachowania poszczególnych piłkarzy Ronalda Koemana i byliśmy świadomi, że na PGE Narodowy przyjedzie reprezentacja żądna wygranej i potwierdzenia swojego przywództwa w grupie. Znamy umiejętności graczy środkowej linii „Oranje”, a obrońcy mieli być postrachem dla naszej młodzieży, której lideruje Robert Lewandowski. Obawialiśmy się Codiego Gakpo, który nie potrafił uporać się z Mattym Cashem. Gracz Aston Villi dał stempel swojej bardzo dobrej formy w klubie, a piłkarz Liverpoolu nie błyszczał swoimi rajdami i próbami strzeleckimi.

Frenkie de Jong rozkładał bezradnie ręce, bo nie miał z kim rozgrywać akcji. Apatia jego partnerów zmuszała go do grania w boczne sektory boiska, gdzie nasi zawodnicy nie dawali się zwieść i kasowali akcję gości. Ryan Gravenberch poruszał się po boisku, ale nie wspierał gracza FC Barcelony. Największym rozczarowaniem po stronie przyjezdnych jest Justin Kluivert. Ronald Koeman wystawił od pierwszej minuty człowieka stworzonego do gry ofensywnej, ale on nie przejawiał choćby najmniejszych chęci do uczestnictwa w kreowaniu sytuacji bramkowych zwłaszcza w pierwszej połowie.

Odwaga nie tylko w słowach, ale przede wszystkim na boisku

Jan Urban mówił od początku swojej pracy jako selekcjoner, że chce widzieć odważnie grający zespół. Polska pod wodzą 63-latka nie będzie karana za chęci podejmowania ryzykownych decyzji. Szkoleniowec zapowiadał, że chce, aby reprezentacja „biało-czerwonych” utrzymywała się dłużej przy piłce na własnym terytorium i tak faktycznie było. Nie baliśmy się posiadać futbolówki i stwarzać sytuacji. Polska mogła prowadzić już w 2 minucie, ale Nicola Zalewski nie pokonał Barta Verbruggena. To Jakub Kamiński oddawał strzał po kontrze, który obronił bramkarz Brighton & Hove Albion. Piłkarz FC Köeln doczekał się dogodniejszej okazji, którą wykorzystał perfekcyjnie i znów obejrzeliśmy współpracę na linii Robert Lewandowski – Jakub Kamiński.

Po stracie bramki ruszyliśmy na przód. Nie daliśmy się od razu zepchnąć i czekać na to co zrobi rywal, lecz momentalnie mogliśmy powrócić na prowadzenie. Kapitan reprezentacji Polski nie wpisał się na listę strzelców i musi poczekać na swoją 88 bramkę w narodowych barwach. W końcówce meczu nie chcieliśmy tylko dograć tego meczu w stosunku remisowym, lecz szukaliśmy możliwości do zadania ostatecznego ciosu. Tym razem się nie udało, ale wyszliśmy ze stadionu zadowoleni, ale i z niedosytem związanym z końcowym wynikiem.

Mecz niewykorzystanej okazji?

Polska jest blisko pokonania wielkiej reprezentacji Holandii. W ciągu dziewięciu lat emocjonowaliśmy się po raz ósmy widowiskiem z udziałem „biało-czerwonych” i „Oranje”. Były sytuacje, w których jak wczoraj prowadziliśmy, ale nie dowieźlismy wyniku. 18.11.2025 r. w meczu w ramach Ligi Narodów Kamil Jóźwiak pokonał w 6 minucie Tima Krula i było 1:0 dla Polski. Finalnie przegraliśmy 1:2 tamto spotkanie rozgrywane w Chorzowie po golach Memphisa Depaya i Georginio Wijnalduma w ostatnim kwadransie meczu.

11.06.2022 r. rozgrywaliśmy kolejne starcie w Lidze Narodów, gdzie Matty Cash i Piotr Zieliński wyprowadzili nas na dwubramkową przewagę, ale i ten deficyt odrobili Holendrzy. Momentalnie w ciągu trzech minut wbili nam dwa ciosy i ta potyczka zakończyła się remisem 2:2. Podczas ostatniego EURO sytuacja była podobna. Adam Buksa jako pierwszy w tym meczu zdobył gola. Prowadziliśmy przez 13 minut, bo w 29.minucie Cody Gakpo doprowadził do wyrównania, a w końcówce „Oranje” przebili się przez nasz mur i przegraliśmy 1:2.

Polska kolekcjonuje remisy z piłkarskimi mocarstwami. Od legendarnego meczu z Niemcami nie pokonaliśmy nikogo znaczącego w meczu o stawkę. Chorwacja w Lidze Narodów, Francja na EURO 2024, Anglia w eliminacjach do Mundialu 2022 czy Hiszpania na EURO 2020 – były to mecze, które miały nas zbudować, po których komplementowaliśmy naszych piłkarzy. Skoro potrafimy grać przeciwko takim mocnym rywalom, a nawet zdobywać punkt to skąd ten marazm w starciach ze słabszymi rywalami lub z ekipami na naszym poziomie? Austria. Czechy, Szwecja czy Szkocja są przeszkodami, które potrafią być dla nas za wysokie zbyt często. Kiedy my przeskoczymy ponad wysoką postawioną poprzeczką?

Pompujemy balonik, który szybciutko pęka

Polska jest już pewna uczestnictwa w barażach o bilety na przyszłoroczny turniej. Tylko kataklizm z naszej perspektywy spowoduje, że nie będziemy wylosowywani z pierwszego koszyka. Do nas najprawdopodobniej będzie dobierany rywal z najsłabszego, czyli czwartego koszyka. W losowaniu okaże się gdzie będziemy rozgrywać te kluczowe spotkania. Powtarzająca się historia czyli trafienie na niezbyt mocnego przeciwnika i prześlizgnięcie się na wielką imprezę. Czy tak będzie dowiemy się dopiero w marcu, bo wtedy zostaną rozegrane półfinały i finały meczów decydujących o awansie na Mundial 2026.

Jeżeli awansujemy na Mistrzostwa Świata znów wleje się nadzieja w polskie serca. Po raz kolejny zasiądziemy przed telewizorami, aby wspierać reprezentacje podczas wielkiego sportowego święta. Znów z aspiracjami na coś więcej niż mecze otwarcia, o wszystko i o honor. Patrzymy w przyszłość i życzymy tej grupie jak najlepiej, bo wszyscy pragniemy zwycięstw i sukcesów „biało-czerwonych”. Dlatego wczorajszy mecz był tak istotny, aby głowy polskich piłkarzy poczuły te lekkość i możliwość bycia lepszym od zdecydowanego faworyta. Na zbudowanej wynikami pewności siebie inaczej spoglądaliby na nas nasi przyszli rywale. Wówczas i my mielibyśmy inne podejście do następnych meczów reprezentacji Polski.

Cieszmy się z tego co mamy, bo czujemy progres i rosnące flow u naszych piłkarzy, ale nie bójmy się wymagać wielkich wygranych. Przed wakacjami ten zespół był obrazem smutku i niedołężności, a teraz zaczyna radować nasze oczy. Oby ten entuzjazm urodził przede wszystkim triumfy i kolekcjonowanie skalpów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze